Koronawirus ogarnął we władanie niemalże wszystkie płaszczyzny naszego życia. Za „moment” minie rok, odkąd nasza codzienność wygląda zupełnie inaczej, a pokuszenie się dziś o wyjście na ulicę bez ochronnej maseczki czy przyłbicy, w ocenie innych trąca o jawną ignorancję. Nie wspominając już o podupadającym rynku pracy, konającej gospodarce, a co za tym idzie odebraniu wielu milionom polskich obywateli prawa do pracy i godnego bytowania. Rząd snuje już wizję trzeciej fali zachorowań i grozi przywróceniem obostrzeń po raz kolejny, choć w ocenie większości ogółu nie zakończyła się nawet pierwsza fala. Czy jest gdzieś kres tego wielkiego paradoksu z jakim przyszło nam się mierzyć niemal każdego dnia?
Pandemia COVID-19 obnażyła w naszym państwie wiele: począwszy od stanu całego systemu opieki zdrowotnej po karygodne i zupełnie nielogiczne działania rządu. Po drodze na wierzch wypłynęły jeszcze kościelne brudy związane z pedofilią, wprowadzono kilka nowych podatków, zastrajkowały wolne media, a to wszystko pokryte jest niezwykle drażliwym tematem jakim jest aborcja i ustawa, która brutalnie odbiera kobietom prawo do wolnego wyboru. Ludzie tłumnie wychodzą na ulice demonstrując swój sprzeciw i domagając się sprawiedliwości, która jest (a raczej powinna być) domeną partii rządzącej. Frustracja w społeczeństwie narasta coraz bardziej, a bliscy upadku przedsiębiorcy łamią obostrzenia otwierając swoje firmy, by uchronić się za wszelką cenę przed widmem bankructwa. Naprzemiennie odbierane i zwracane są ludziom możliwości obcowania z kulturą w kinach, teatrach czy muzeach. Uniemożliwia się społeczeństwu poprawę kondycji i zdrowia na wszelkiego rodzaju siłowniach, clubach fitness itp. Można z pełną świadomością pokusić się o stwierdzenie, że jesteśmy świadkami kolejnej wojny światowej. Wojny w wymiarze nowoczesnym, która opiera się na dezinformacji i wszechobecnym chaosie. Czy temu wszystkiemu winny jest tylko koronawirus?
Czy możemy mieć nadzieję, że wraz z nim skończy się w Polsce ten dziwny marazm? Jak się okazuje wiele krajów europejskich podobnie jak Polska sprzeciwia się publicznie polityce swoich rządów. Niektórzy za pewnik biorą tezę, że walczymy z pseudo-pandemią, a Unia Europejska steruje swoimi krajami członkowskimi podług osiągnięcia dla siebie jak największych korzyści. Jedno jest pewne – strach wzbudza w niektórych ludziach pewnego rodzaju dyscyplinę i utrzymuje ich w ryzach. Strach, który pompowany jest z pewnością w jakimś określonym celu, a minusy przy okazji COVID-19 mnożą się nieustannie.